[Walther LGM-2 PCA] Strzelanie z lunetą na różne odległości
: 21 lutego 2024, 12:14
Muszę przyznać - katuję tego LGMa od "Linka", na tyle na ile mi czas pozwala. Staram się pykać codziennie przynajmniej troszkę. Wpierw zrobiłem mu konkretny przegląd i wszystko co się dało powymieniałem, nasmarowałem, wyszlifowałem. Nie ja, bo mam lewe ręce, ale kolega co się bawi z wiatrówkami to robił. Powiedział, że karabinek jest zrobiony tak, że będzie strzelał kolejne 35 lat i nie ma się co tam zepsuć.
Zamontowałem mu lupę Hawke 8-32 i ze stolika strzelam z 25m na hali. Karabinek po przeglądzie strzelał w punkt i to nie miało znaczenia jakie śruty do lufy wkładałem. Postanowiłem mu wtedy wyczyścić lufę i się mocno zdziwiłem...
Po pierwszym przeciągnięciu na sznurku została smoła. Po drugim też, po trzecim już było jej mniej. Jakby nikt nigdy tej lufy nie czyścił. Potem zapsikałem Nano Bore Cleanerem (w piance) i zacząłem przeciągać sznurki. Tym razem było pełno rdzawego koloru. Przeciągnąłem około 20 sznureczków i ten rdzawy zaczął znikać. Jak zniknął to naoliwiłem Napierem do luf i śrutów i przeciągnąłem do sucha kilka razy. Na koniec kilka przecieraków strzeliłem i wyłapałem je, że były czyste. Zadanie zakończone. Byłem zadowolony, całośc operacji zajęła mi około godzinę. Robiłem to porządnie, najlepiej jak umiałem, powoli, dokładnie.
No i zabrałem się do strzelania. Myślałem, że około 50 śrucin trzeba przez lufę przepuścić zanim się zaczną układać, ale po pierwszej setce siało po tarczy jak wczorajszy rolnik. Po drugiej setce nie było wcale lepiej, po trzeciej setce było troszkę lepiej i po czwartej setce dopiero zaczęły się ukłądać, ale jeszcze nie tak ładnie jak na początku (z brudną lufą). Wiem, że idzie ku dobremu, pewnie jeszcze ze sto muszę przepuścić i będzie git. Nie jest to takie proste, bo jednak tą dzwignią trzeba się namachać.
Ale fajnie, bo ma bardzo małe odchyłki na chrono. Prędkośc oscyluje między 185 a 188 m/s na Exact zwykłym. Czyli mechanizm jest szczelny i powtarzalny. Karabinek brzydki, odrapany, ale daje mega frajdę i będzie celny!
Co jednak chcę pokazać na samym początku tego tematu. Strzeliłem wczoraj po dwie tarczki, każdym rodzajem Exacta jaki mam - rodzajem, nie matrycą. Czyli: RS , Express , Zwykły i Heavy. Pierwsza tarczka u góry 5 strzałów, potem tym samym śrutem tarczka na dole 5 strzałów, po tych dwóch tarczkach zmiana śrutu i kolejne dwie po 5 razy (pierwsza zawsze górna, druga dolna). Zobaczcie, że trzeba pyknąć te pierwsze 5 strzałów po zmianie matrycy lub rodzaju, aby się to na tarczy układało. Wiem, nie jest jeszcze idealnie, ten karabinek będzie o wiele celniejszy, ale musi minąć jeszcze kilka dni i muszę przez niego przepuścić kolejne śruty. Chodzi o sam fakt - zerknijcie na tarczki - po wymianie matrycy lub śrutu zaczyna być celny po pięciu razach. Nie wiem dlaczego, nie rozumiem tego, ale to fakt Może to ktoś wytłumaczy, jakie zjawiska zachodzą, że to tak działa?
Nie wiem też, czy to tylko w tym przypadku? Czy może to ogólna zasada? No to pykam dalej, bo strasznie mi się on podoba. Chciałbym nim pyknąć za jakiś czas BR z 25m, tylko dopracuję celność - musi stać się dziurkaczem.
Zamontowałem mu lupę Hawke 8-32 i ze stolika strzelam z 25m na hali. Karabinek po przeglądzie strzelał w punkt i to nie miało znaczenia jakie śruty do lufy wkładałem. Postanowiłem mu wtedy wyczyścić lufę i się mocno zdziwiłem...
Po pierwszym przeciągnięciu na sznurku została smoła. Po drugim też, po trzecim już było jej mniej. Jakby nikt nigdy tej lufy nie czyścił. Potem zapsikałem Nano Bore Cleanerem (w piance) i zacząłem przeciągać sznurki. Tym razem było pełno rdzawego koloru. Przeciągnąłem około 20 sznureczków i ten rdzawy zaczął znikać. Jak zniknął to naoliwiłem Napierem do luf i śrutów i przeciągnąłem do sucha kilka razy. Na koniec kilka przecieraków strzeliłem i wyłapałem je, że były czyste. Zadanie zakończone. Byłem zadowolony, całośc operacji zajęła mi około godzinę. Robiłem to porządnie, najlepiej jak umiałem, powoli, dokładnie.
No i zabrałem się do strzelania. Myślałem, że około 50 śrucin trzeba przez lufę przepuścić zanim się zaczną układać, ale po pierwszej setce siało po tarczy jak wczorajszy rolnik. Po drugiej setce nie było wcale lepiej, po trzeciej setce było troszkę lepiej i po czwartej setce dopiero zaczęły się ukłądać, ale jeszcze nie tak ładnie jak na początku (z brudną lufą). Wiem, że idzie ku dobremu, pewnie jeszcze ze sto muszę przepuścić i będzie git. Nie jest to takie proste, bo jednak tą dzwignią trzeba się namachać.
Ale fajnie, bo ma bardzo małe odchyłki na chrono. Prędkośc oscyluje między 185 a 188 m/s na Exact zwykłym. Czyli mechanizm jest szczelny i powtarzalny. Karabinek brzydki, odrapany, ale daje mega frajdę i będzie celny!
Co jednak chcę pokazać na samym początku tego tematu. Strzeliłem wczoraj po dwie tarczki, każdym rodzajem Exacta jaki mam - rodzajem, nie matrycą. Czyli: RS , Express , Zwykły i Heavy. Pierwsza tarczka u góry 5 strzałów, potem tym samym śrutem tarczka na dole 5 strzałów, po tych dwóch tarczkach zmiana śrutu i kolejne dwie po 5 razy (pierwsza zawsze górna, druga dolna). Zobaczcie, że trzeba pyknąć te pierwsze 5 strzałów po zmianie matrycy lub rodzaju, aby się to na tarczy układało. Wiem, nie jest jeszcze idealnie, ten karabinek będzie o wiele celniejszy, ale musi minąć jeszcze kilka dni i muszę przez niego przepuścić kolejne śruty. Chodzi o sam fakt - zerknijcie na tarczki - po wymianie matrycy lub śrutu zaczyna być celny po pięciu razach. Nie wiem dlaczego, nie rozumiem tego, ale to fakt Może to ktoś wytłumaczy, jakie zjawiska zachodzą, że to tak działa?
Nie wiem też, czy to tylko w tym przypadku? Czy może to ogólna zasada? No to pykam dalej, bo strasznie mi się on podoba. Chciałbym nim pyknąć za jakiś czas BR z 25m, tylko dopracuję celność - musi stać się dziurkaczem.