CUDOWNY 7-STRZAŁOWIEC SPENCERA
: 17 marca 2017, 04:02
Wiele razy pisaliśmy tu o różnych czarnoprochowych odtylcówkach rozdzielnego ładowania. Tym razem będzie o nabojówce i to wielostrzałowej. Wpadł mi w oko ciekawy artykuł, autorstwa Garry Jamesa, a to jest jego luźne tłumaczenie.
CUDOWNY 7-STRZAŁOWIEC SPENCERA
Christopher Miner Spencer był jednym z tych 19-wiecznych wszechstronnych wynalazców, którzy odnosili sukcesy niemal w każdej dziedzinie jakiej się dotknęli.
Przykładowo, nasz bohater już w 1861 roku toczył się powoli w tę i nazad z Manchesteru do Hartford, CT, w parowym powozie własnego projektu, dopóki lokalne władze nie uznały, że ta dziwna rzecz robi zbyt dużo hałasu, więc polecono mu usunąć się z drogi publicznej.
Przez całe swoje życie Spencer był właścicielem mnóstwa patentów, wliczając w to tak różnorakie urządzenia jak szpulkowa maszynka do metkowania materiałów, automatyczna wieżyczka tokarki i jedna z pierwszych strzelb "pompek"..
Jednak to właśnie powtarzalny karabin Spencera wyniósł jego nazwisko do panteonu największych amerykańskich wynalazców. Ten nowatorski projekt był nie tylko rewolucyjny, ale pozostawał najlepszą bronią tego typu przez wiele następnych lat.
Urodzony w 1833 roku, po odpracowaniu pierwszych praktyk w produkującej wyroby jedwabne Cheney Brothers Company, Spencer przenosił się w inne miejsca, zaliczając krotki okres u Colta, gdzie projektował maszyny do wytwarzania rewolwerów.
Zwabiony ponownie przez Cheney Brothers ofertą pracy na kierowniczym stanowisku, w czasie produkcji jedwabnych wstążek rozmyślał nad projektem powtarzalnej broni palnej. Właściciele zakładu wspaniałomyślnie pozwolili mu skorzystać po godzinach z fabrycznych warsztatów.
6 marca 1860, Spencer odebrał patent na repetiera z zamkiem dźwigniowym, z obrotowym blokiem, który był zasilany nabojami bocznego zapłonu umieszczonymi w rurowym magazynie w przewierconej wzdłuż kolbie.
Rozwiązanie Spencera było proste i niezawodne. Najpierw wsuwano naboje, pociskiem naprzód, do magazynu. Następnie wyposażony w sprężynę popychacz był wciskany w rurę magazynu i zablokowywany poprzez obrót. Potem strzelec odciągał kurek w położenie bezpieczne i opuszczał dźwignię, pozwalając, aby wspomniany popychacz wypchnął nabój. Podniesienie i zamknięcie dźwigni zamykało komorę nabojową. Teraz wszystko, co pozostawało do zrobienia, to odciągnąć kurek do końca, wycelić i wystrzelić.
Blok zamka z dzwignią:
Po wystrzale kurek był znowu podnoszony do pozycji bezpiecznej (konieczne z powodu bezpieczeństwa, ponieważ iglica była po prostu pojedynczym kawałkiem metalu wsuwającym się w blok zamka, gdyby zamek zostali zamknięty szybko i gwałtownie mogło to doprowadzić do przypadkowego wystrzału) i dźwignia była opuszczana. Zamek wyciągał łuskę z komory przy pomocy cienkiego, przypominającego palec ekstraktora, po czym była ona uwalniana przez rowek wypiłowany na szczycie bloku. Podniesienie dźwigni umieszczało w komorze następny nabój i tak dalej, aż do wyczerpania amunicji.
Wkrótce założono fabrykę na terenie Cheney Brothers i Spencer’s Arms Company zaczęła działać. Wczesne modele obejmowały małokalibrowe karabiny sportowe .36 i .44 oraz prototyp wojskowej broni w kalibrze .44.
Z chwila wybuchu Wojny Secesyjnej Spencer szybko włączył się do wyścigu, próbując zainteresować swoim repetierem władze wojskowe. Pamiętajmy, że w tym czasie podstawowym uzbrojeniem piechoty USA był najnowocześniejszy, odprzodowy karabin Springfield .58, strzelający pociskami Minie, jednak wiele jednostek stanowych, a nawet niektóre regularne wyposażone były w bardziej archaiczną broń. Jednostki kawaleryjskie uzbrojone były w najprzeróżniejsze odprzodowe i odtylcowe jednostrzałówki.
Władze kwatermistrzowskie poświęciły juz wiele czasu, pieniędzy i pracy na testy, rozwój i zakup różnych modeli broni, więc na początku wojny (która miała wszak trwać tylko 6 miesięcy) wielu urzędników wcale nie miało ochoty angażować się zbytnio w poszukiwanie nowej, lepszej broni.
Mimo to, w połowie 1861 roku Spencer zademonstrował swój karabin w czasie prób w Washington Navy Yard, po których Departament Marynarki złożył zamówienie na 700 karabinów i bagnetów, którą to liczbę, z powodów kosztów produkcji, Spencer podniósł do 1000 sztuk.
Pogłoski o nowej broni rozchodziły się pocztą pantoflową i wkrótce oficerowie piechoty i kawalerii prosili się by móc pooglądać nowy karabin.
Niebawem zaczęły napływać zamówienia od dowódców chcących wyekwipować swoje oddziały w repetiery. Wielu oficerów zamawiało Spencery również prywatnie i następnie, pokazując je kolegom, spowodowali, że ci kupowali następne.
Wybranym kalibrem, który pozostawał stały przez całą wojnę, był. 56-56. Nabój zawierał pocisk o wadze 350 granów, w kalibrze od 540 do .555 (zależnie od producenta), naważka wynosiła 45 granów czarnego prochu, co dawało prędkość wylotową 1,200 fps i energię 1,125 ft-lbs. (przepraszam, ale miłośnicy milimetrów i Bonapartyści muszą sobie sami przeliczyć).
Dla porównania, standardowy .58 Springfield, wystrzeliwał 500-granowy pocisk naważką 60 ziaren prochu, co dawało prędkość wylotową 950 fps i energię wylotową 1000 ft-lbs. Sharps .52 przedstawiał się podobnie. 462 – granowy pocisk wystrzeliwany był z prędkością 1,000 fps, i energią 1,100 ft-lbs.
Od lewej do prawej: orginalny bocznego zapłonu Spencer .56-56, Spencer .56-50, Spencer śrutowy, centralny zapłon .56-50.
Chociaż balistyki były podobne, Spencer miał jedną wielką zaletę - mógł być załadowany i odpalony w ułamku tego czasu, który był niezbędny dla odpalenia jednej z dwóch wspomnianych wyżej broni.
Z pola walki nadchodziły entuzjastyczne raporty. Większość wczesnych Spencerów stanowiły piechotne karabiny, jednak wiele z nich przeznaczono początkowo dla konnicy i pomimo ich rozmiarów były chętnie używane, na równi z kawaleryjskimi karabinkami innych marek.
Można tez powiedzieć, że, w jakimś stopniu repetiery Spencera przyczyniły się do zwycięstwa generała George’a Gordona Meade'a nad Robertem E. Lee pod Gettysburgiem gdzie, według ówczesnego sprawozdania: "Śmiałe i wstrząsajace wyczyny 5 i 7 pułku kawalerii z Michigan (uzbrojone w Spencery) pod wodzą nieustraszonego (Custer) przeszły do historii. W wielkiej bitwie pod Gettysburgiem regimenty te zdobyły nieprzemijającą sławę poprzez przejęcie dostaw amunicji i zaopatrzenia i zniweczenie wszystkich wysiłków Stuarta i jego pysznej Wirginijskej kawalerii. W pogoni za Lee, uciekającym przez Potomac, pułki te ciągle deptały mu po piętach..."
Świadectwa i oświadczenia spływały do zakładów Spencera, które od 1863 roku zostały przeniesione do Chickering Piano-Forte Building w Bostonie, MA. Mało które jest bardziej przejmujące niż to wysłane przez pułkownika Johna T. Wildera opisującego wykorzystanie Spencerów w bitwie pod Chickamauga:
„W tym momencie było mi absolutnie żal by zabijać tak ludzi. Padały ich całe stosy, i rzeczywiście miałem w sercu rozkaz wstrzymania ognia w celu zakończenia tego okropnego widowiska. Ale bezlitosny siedmiostrzałowy Spencer nie ustawał ".
Chociaż repetier Spencera był widoczny na polach bitew, duże zamówienie rządowe wciąż pozostawało nieuchwytne. Decydując się pójść na samą górę, według wspomnień samego Spencera, 18 sierpnia 1863 roku złożył wizytę u prezydenta Abrahama Lincolna, biorąc jeden ze swoich karabinów i trochę amunicji .Najwyraźniej Lincoln był pod wrażeniem, prosząc Spencera o wyjaśnienie funkcjonowania broni i rozłożenie jej w celu "oglądnięcia wnętrza rzeczy", co Spencer zrobił. Po złożeniu karabinu z powrotem Lincoln zapytał go, czy nie ma żadnych spotkań następnego dnia, na co wynalazca odpowiedział, że nie. Prezydent odpowiedział: "Przyjdź jutro o godzinie 2 i zobaczymy jak to strzela."
Spencer przybył, jak należało, o drugiej i cała grupa, składająca się z konstruktora, prezydenta i prezydenckiego syna Roberta, wyszła na otwarte pole na którym dziś znajduje się Pomnik Waszyngtona. Po chwili oczekiwania na zaproszonego również Sekretarza Wojny Edwina M. Santona, który ostatecznie nie przyszedł twierdząc, ze jest zbyt zajęty, rozpoczęto próby.
Broń działała bezbłędnie i Lincoln został kupiony, choć sam Ch. Spencer wyznał:
„Ćwicząc niemal każdego dnia naturalnie pobiłem trochę prezydenta w strzelaniu, który na to powiedział – „Cóż, jesteś młodszy ode mnie, masz lepszy wzrok i stabilniejsze nerwy.””
Lincoln zatrzymał karabin i następnego dnia wziął swojego sekretarza Johna Hay’a na kolejna sesję strzelecką, podczas której Hay opisał repetiera jako „cudowną broń, którą ładuje się prosto i łatwo siedmioma kulami, całość wystrzeliwuje się swobodnie i celnie w mniej niż pół minuty.”
Przedstawienie Spencera opłaciło się sowicie. Departament Wojny dostał polecenie zamówienia repetiera i do końca wojny wyprodukowano ich około 230 000, początkowo przez fabrykę Spencera, a później przez Burnside Rifle Company w Providence, RI. Był to drugi najczęściej używany karabinek kawaleryjski w wojnie, częściej używanym był jedynie Sharps.
Po lewej oryginalny blok bocznego zapłonu, po prawej konwersja na centralny.
Wszystkie dostarczone przed zakończeniem działań wojennych karabiny były tak intensywnie używane, ze dziś znalezienie „wojennego” Spencera w dobrym stanie jest prawie niemożliwe.
Wynalazca Erastus Blakeslee zaprojektował szybkoładowacze – były to po prostu cynowe rurki zawierające 7 naboi każda, pakowane w pudełka/ładownice po 6, 10 lub 13 sztuk.
Aby załadować, wystarczyło zdemontować popychacz z kolby, wyjąć jedną z rurek z pudełka i wsypać naboje w magazyn. Przyspieszało to znacznie ładowanie, ale żołnierze narzekali, że ładownice były w pewien sposób nieporęczne. Nic dziwnego, w pełni załadowany 13- rurowy model ważył ponad 9 funtów – więcej niż sam karabinek.
Po wojnie w Spencery nadal uzbrajano oddziały kawalerii (zastąpione w końcu przez trapdoor’y Springfielda). Kaliber został zredukowany i wiele „wojennych” Spencerów trafiło do Springfield Armory, gdzie zostały odnowione i przystosowane do nowych naboi .56-52 i .56-50 bocznego zapłonu, które były praktycznie wymienne.
Zostały również wyposażone w tzw. Stabler Cutoff – małą dźwigienkę przed spustem, która przesunięta do tyłu, zapobiegała kompletnemu otwarciu się dźwigni zamka.
Zabieg ten zmieniał karabinek w jednostrzałówkę (można było ładować pojedynczym nabojem) podczas gdy siedem naboi w magazynie karabinu pozostawało w rezerwie. Urządzenie to było bliskie sercu każdego oficera zaopatrzeniowego.
Stabler Cutoff:
Model 1865 karabinu Spencera produkowany był przez zakłady Burnside’a dla rządu USA, chociaż część z nich zostało również wykonane dla Kanady. Wyprodukowano również jakieś 3000 sztuk modelu 1867 i około 2500 tzw. New Model (1868). Wszystkie miały bite na bloku zamka oznaczenie patentu Spencera.
Broń była również używana w innych krajach, np. w Meksyku czy Francji podczas wojny Francusko – Pruskiej (1871), gdzie wiele tysięcy karabinów i karabinków pochodzących z demobilu znalazło jeszcze zastosowanie. Niektóre były nawet produkowane w ramach kontraktu w Belgii. Spencery nadal są popularne we Francji i zabierane na strzelnice przez członków l'Arquebusiers de France.
Oczywiście obok karabinów wojskowych produkowana była cała gama broni sportowej w różnorakich kalibrach i stylach dekoracyjnych. Obecnie są to jedne z najbardziej cenionych i poszukiwanych egzemplarzy..
Karabin Spencera nadal żyje, a jego popularność znacznie wzrosła po filmie Eastwooda The Unforgiven. Jest używany przez odtwórców Wojny Secesyjnej i przez Cowboy Action Shooters. Stał się tak modny, że repliki są oferowane przez wiele firm w kalibrach .56-50, .45 Colt i .44-40.
Oczywiście amunicja bocznego zapłonu do oryginałów nie jest już dostępna, ale firmy Dixie Gun Works i S&S Firearms oferują wymienne bloki do amunicji centralnego zapłonu. (po prawdzie wymagają czasami ręcznego dopiłowania i doszlifowania)
Po lewej oryginalna koncówka popychacza, po prawe przystosowana do centralnego zapłonu:
W przypadku bloków do centralnego zapłonu nie ma już potrzeby przed przeładowaniem odciągania kurka do pozycji bezpiecznej. Są również dostępne popychacze odpowiedniego kształtu, tak, aby nie było możliwości przypadkowego odpalenia broni (w epoce była to częsta obawa, że naboje umieszczone w magazynie jeden za drugim mogą przypadkowo odpalić).
CUDOWNY 7-STRZAŁOWIEC SPENCERA
Christopher Miner Spencer był jednym z tych 19-wiecznych wszechstronnych wynalazców, którzy odnosili sukcesy niemal w każdej dziedzinie jakiej się dotknęli.
Przykładowo, nasz bohater już w 1861 roku toczył się powoli w tę i nazad z Manchesteru do Hartford, CT, w parowym powozie własnego projektu, dopóki lokalne władze nie uznały, że ta dziwna rzecz robi zbyt dużo hałasu, więc polecono mu usunąć się z drogi publicznej.
Przez całe swoje życie Spencer był właścicielem mnóstwa patentów, wliczając w to tak różnorakie urządzenia jak szpulkowa maszynka do metkowania materiałów, automatyczna wieżyczka tokarki i jedna z pierwszych strzelb "pompek"..
Jednak to właśnie powtarzalny karabin Spencera wyniósł jego nazwisko do panteonu największych amerykańskich wynalazców. Ten nowatorski projekt był nie tylko rewolucyjny, ale pozostawał najlepszą bronią tego typu przez wiele następnych lat.
Urodzony w 1833 roku, po odpracowaniu pierwszych praktyk w produkującej wyroby jedwabne Cheney Brothers Company, Spencer przenosił się w inne miejsca, zaliczając krotki okres u Colta, gdzie projektował maszyny do wytwarzania rewolwerów.
Zwabiony ponownie przez Cheney Brothers ofertą pracy na kierowniczym stanowisku, w czasie produkcji jedwabnych wstążek rozmyślał nad projektem powtarzalnej broni palnej. Właściciele zakładu wspaniałomyślnie pozwolili mu skorzystać po godzinach z fabrycznych warsztatów.
6 marca 1860, Spencer odebrał patent na repetiera z zamkiem dźwigniowym, z obrotowym blokiem, który był zasilany nabojami bocznego zapłonu umieszczonymi w rurowym magazynie w przewierconej wzdłuż kolbie.
Rozwiązanie Spencera było proste i niezawodne. Najpierw wsuwano naboje, pociskiem naprzód, do magazynu. Następnie wyposażony w sprężynę popychacz był wciskany w rurę magazynu i zablokowywany poprzez obrót. Potem strzelec odciągał kurek w położenie bezpieczne i opuszczał dźwignię, pozwalając, aby wspomniany popychacz wypchnął nabój. Podniesienie i zamknięcie dźwigni zamykało komorę nabojową. Teraz wszystko, co pozostawało do zrobienia, to odciągnąć kurek do końca, wycelić i wystrzelić.
Blok zamka z dzwignią:
Po wystrzale kurek był znowu podnoszony do pozycji bezpiecznej (konieczne z powodu bezpieczeństwa, ponieważ iglica była po prostu pojedynczym kawałkiem metalu wsuwającym się w blok zamka, gdyby zamek zostali zamknięty szybko i gwałtownie mogło to doprowadzić do przypadkowego wystrzału) i dźwignia była opuszczana. Zamek wyciągał łuskę z komory przy pomocy cienkiego, przypominającego palec ekstraktora, po czym była ona uwalniana przez rowek wypiłowany na szczycie bloku. Podniesienie dźwigni umieszczało w komorze następny nabój i tak dalej, aż do wyczerpania amunicji.
Wkrótce założono fabrykę na terenie Cheney Brothers i Spencer’s Arms Company zaczęła działać. Wczesne modele obejmowały małokalibrowe karabiny sportowe .36 i .44 oraz prototyp wojskowej broni w kalibrze .44.
Z chwila wybuchu Wojny Secesyjnej Spencer szybko włączył się do wyścigu, próbując zainteresować swoim repetierem władze wojskowe. Pamiętajmy, że w tym czasie podstawowym uzbrojeniem piechoty USA był najnowocześniejszy, odprzodowy karabin Springfield .58, strzelający pociskami Minie, jednak wiele jednostek stanowych, a nawet niektóre regularne wyposażone były w bardziej archaiczną broń. Jednostki kawaleryjskie uzbrojone były w najprzeróżniejsze odprzodowe i odtylcowe jednostrzałówki.
Władze kwatermistrzowskie poświęciły juz wiele czasu, pieniędzy i pracy na testy, rozwój i zakup różnych modeli broni, więc na początku wojny (która miała wszak trwać tylko 6 miesięcy) wielu urzędników wcale nie miało ochoty angażować się zbytnio w poszukiwanie nowej, lepszej broni.
Mimo to, w połowie 1861 roku Spencer zademonstrował swój karabin w czasie prób w Washington Navy Yard, po których Departament Marynarki złożył zamówienie na 700 karabinów i bagnetów, którą to liczbę, z powodów kosztów produkcji, Spencer podniósł do 1000 sztuk.
Pogłoski o nowej broni rozchodziły się pocztą pantoflową i wkrótce oficerowie piechoty i kawalerii prosili się by móc pooglądać nowy karabin.
Niebawem zaczęły napływać zamówienia od dowódców chcących wyekwipować swoje oddziały w repetiery. Wielu oficerów zamawiało Spencery również prywatnie i następnie, pokazując je kolegom, spowodowali, że ci kupowali następne.
Wybranym kalibrem, który pozostawał stały przez całą wojnę, był. 56-56. Nabój zawierał pocisk o wadze 350 granów, w kalibrze od 540 do .555 (zależnie od producenta), naważka wynosiła 45 granów czarnego prochu, co dawało prędkość wylotową 1,200 fps i energię 1,125 ft-lbs. (przepraszam, ale miłośnicy milimetrów i Bonapartyści muszą sobie sami przeliczyć).
Dla porównania, standardowy .58 Springfield, wystrzeliwał 500-granowy pocisk naważką 60 ziaren prochu, co dawało prędkość wylotową 950 fps i energię wylotową 1000 ft-lbs. Sharps .52 przedstawiał się podobnie. 462 – granowy pocisk wystrzeliwany był z prędkością 1,000 fps, i energią 1,100 ft-lbs.
Od lewej do prawej: orginalny bocznego zapłonu Spencer .56-56, Spencer .56-50, Spencer śrutowy, centralny zapłon .56-50.
Chociaż balistyki były podobne, Spencer miał jedną wielką zaletę - mógł być załadowany i odpalony w ułamku tego czasu, który był niezbędny dla odpalenia jednej z dwóch wspomnianych wyżej broni.
Z pola walki nadchodziły entuzjastyczne raporty. Większość wczesnych Spencerów stanowiły piechotne karabiny, jednak wiele z nich przeznaczono początkowo dla konnicy i pomimo ich rozmiarów były chętnie używane, na równi z kawaleryjskimi karabinkami innych marek.
Można tez powiedzieć, że, w jakimś stopniu repetiery Spencera przyczyniły się do zwycięstwa generała George’a Gordona Meade'a nad Robertem E. Lee pod Gettysburgiem gdzie, według ówczesnego sprawozdania: "Śmiałe i wstrząsajace wyczyny 5 i 7 pułku kawalerii z Michigan (uzbrojone w Spencery) pod wodzą nieustraszonego (Custer) przeszły do historii. W wielkiej bitwie pod Gettysburgiem regimenty te zdobyły nieprzemijającą sławę poprzez przejęcie dostaw amunicji i zaopatrzenia i zniweczenie wszystkich wysiłków Stuarta i jego pysznej Wirginijskej kawalerii. W pogoni za Lee, uciekającym przez Potomac, pułki te ciągle deptały mu po piętach..."
Świadectwa i oświadczenia spływały do zakładów Spencera, które od 1863 roku zostały przeniesione do Chickering Piano-Forte Building w Bostonie, MA. Mało które jest bardziej przejmujące niż to wysłane przez pułkownika Johna T. Wildera opisującego wykorzystanie Spencerów w bitwie pod Chickamauga:
„W tym momencie było mi absolutnie żal by zabijać tak ludzi. Padały ich całe stosy, i rzeczywiście miałem w sercu rozkaz wstrzymania ognia w celu zakończenia tego okropnego widowiska. Ale bezlitosny siedmiostrzałowy Spencer nie ustawał ".
Chociaż repetier Spencera był widoczny na polach bitew, duże zamówienie rządowe wciąż pozostawało nieuchwytne. Decydując się pójść na samą górę, według wspomnień samego Spencera, 18 sierpnia 1863 roku złożył wizytę u prezydenta Abrahama Lincolna, biorąc jeden ze swoich karabinów i trochę amunicji .Najwyraźniej Lincoln był pod wrażeniem, prosząc Spencera o wyjaśnienie funkcjonowania broni i rozłożenie jej w celu "oglądnięcia wnętrza rzeczy", co Spencer zrobił. Po złożeniu karabinu z powrotem Lincoln zapytał go, czy nie ma żadnych spotkań następnego dnia, na co wynalazca odpowiedział, że nie. Prezydent odpowiedział: "Przyjdź jutro o godzinie 2 i zobaczymy jak to strzela."
Spencer przybył, jak należało, o drugiej i cała grupa, składająca się z konstruktora, prezydenta i prezydenckiego syna Roberta, wyszła na otwarte pole na którym dziś znajduje się Pomnik Waszyngtona. Po chwili oczekiwania na zaproszonego również Sekretarza Wojny Edwina M. Santona, który ostatecznie nie przyszedł twierdząc, ze jest zbyt zajęty, rozpoczęto próby.
Broń działała bezbłędnie i Lincoln został kupiony, choć sam Ch. Spencer wyznał:
„Ćwicząc niemal każdego dnia naturalnie pobiłem trochę prezydenta w strzelaniu, który na to powiedział – „Cóż, jesteś młodszy ode mnie, masz lepszy wzrok i stabilniejsze nerwy.””
Lincoln zatrzymał karabin i następnego dnia wziął swojego sekretarza Johna Hay’a na kolejna sesję strzelecką, podczas której Hay opisał repetiera jako „cudowną broń, którą ładuje się prosto i łatwo siedmioma kulami, całość wystrzeliwuje się swobodnie i celnie w mniej niż pół minuty.”
Przedstawienie Spencera opłaciło się sowicie. Departament Wojny dostał polecenie zamówienia repetiera i do końca wojny wyprodukowano ich około 230 000, początkowo przez fabrykę Spencera, a później przez Burnside Rifle Company w Providence, RI. Był to drugi najczęściej używany karabinek kawaleryjski w wojnie, częściej używanym był jedynie Sharps.
Po lewej oryginalny blok bocznego zapłonu, po prawej konwersja na centralny.
Wszystkie dostarczone przed zakończeniem działań wojennych karabiny były tak intensywnie używane, ze dziś znalezienie „wojennego” Spencera w dobrym stanie jest prawie niemożliwe.
Wynalazca Erastus Blakeslee zaprojektował szybkoładowacze – były to po prostu cynowe rurki zawierające 7 naboi każda, pakowane w pudełka/ładownice po 6, 10 lub 13 sztuk.
Aby załadować, wystarczyło zdemontować popychacz z kolby, wyjąć jedną z rurek z pudełka i wsypać naboje w magazyn. Przyspieszało to znacznie ładowanie, ale żołnierze narzekali, że ładownice były w pewien sposób nieporęczne. Nic dziwnego, w pełni załadowany 13- rurowy model ważył ponad 9 funtów – więcej niż sam karabinek.
Po wojnie w Spencery nadal uzbrajano oddziały kawalerii (zastąpione w końcu przez trapdoor’y Springfielda). Kaliber został zredukowany i wiele „wojennych” Spencerów trafiło do Springfield Armory, gdzie zostały odnowione i przystosowane do nowych naboi .56-52 i .56-50 bocznego zapłonu, które były praktycznie wymienne.
Zostały również wyposażone w tzw. Stabler Cutoff – małą dźwigienkę przed spustem, która przesunięta do tyłu, zapobiegała kompletnemu otwarciu się dźwigni zamka.
Zabieg ten zmieniał karabinek w jednostrzałówkę (można było ładować pojedynczym nabojem) podczas gdy siedem naboi w magazynie karabinu pozostawało w rezerwie. Urządzenie to było bliskie sercu każdego oficera zaopatrzeniowego.
Stabler Cutoff:
Model 1865 karabinu Spencera produkowany był przez zakłady Burnside’a dla rządu USA, chociaż część z nich zostało również wykonane dla Kanady. Wyprodukowano również jakieś 3000 sztuk modelu 1867 i około 2500 tzw. New Model (1868). Wszystkie miały bite na bloku zamka oznaczenie patentu Spencera.
Broń była również używana w innych krajach, np. w Meksyku czy Francji podczas wojny Francusko – Pruskiej (1871), gdzie wiele tysięcy karabinów i karabinków pochodzących z demobilu znalazło jeszcze zastosowanie. Niektóre były nawet produkowane w ramach kontraktu w Belgii. Spencery nadal są popularne we Francji i zabierane na strzelnice przez członków l'Arquebusiers de France.
Oczywiście obok karabinów wojskowych produkowana była cała gama broni sportowej w różnorakich kalibrach i stylach dekoracyjnych. Obecnie są to jedne z najbardziej cenionych i poszukiwanych egzemplarzy..
Karabin Spencera nadal żyje, a jego popularność znacznie wzrosła po filmie Eastwooda The Unforgiven. Jest używany przez odtwórców Wojny Secesyjnej i przez Cowboy Action Shooters. Stał się tak modny, że repliki są oferowane przez wiele firm w kalibrach .56-50, .45 Colt i .44-40.
Oczywiście amunicja bocznego zapłonu do oryginałów nie jest już dostępna, ale firmy Dixie Gun Works i S&S Firearms oferują wymienne bloki do amunicji centralnego zapłonu. (po prawdzie wymagają czasami ręcznego dopiłowania i doszlifowania)
Po lewej oryginalna koncówka popychacza, po prawe przystosowana do centralnego zapłonu:
W przypadku bloków do centralnego zapłonu nie ma już potrzeby przed przeładowaniem odciągania kurka do pozycji bezpiecznej. Są również dostępne popychacze odpowiedniego kształtu, tak, aby nie było możliwości przypadkowego odpalenia broni (w epoce była to częsta obawa, że naboje umieszczone w magazynie jeden za drugim mogą przypadkowo odpalić).